Tak dla odmiany pomiędzy naszymi wędrówkami górskimi wpadliśmy na pomysł aby wybrać się na wycieczkę.
Skorzystaliśmy z jednego z licznych zakopiańskich biur podróży,które organizują wycieczki jednodniowe.Wyjeżdżamy z samego rana w kierunku dawnego przejścia granicznego na Łysej Polanie.Po dwudziestu minutach licząc od wjazdu na Słowację parkujemy w Kotlinie Tatrzańskiej u zbocza Kobylego Wierchu w Tatrach Bielskich.Przed nami lekkie podejście i po trzydziestu minutach jesteśmy przy wejściu do Jaskini Bielańskiej.Jaskinia została odkryta w 1881 roku przez mieszkańców Białej Spiskiej ( choć źródła podają że wejście do jaskini odkryli poszukiwacze złota w XVIII wieku ).Otwór wejściowy znajduje się na wysokości 972 m n.p.m. długość korytarzy wynosi 3829 metrów.Do zwiedzania udostępnionych jest 1135 metrów,wchodzimy do niej za pomocą poziomego przekopu na wysokości 890 m n.p.m.Jaskinia jest oświetlona elektrycznie już od 1896 roku,temperatura powietrza wynosi od 5 do 6,3°C a jej zwiedzanie z przewodnikiem zajmuje około 70 minut.Niestety nie zaprezentuje zdjęć z tej przepięknej jaskini,gdyż osoby w biurze podróży nie poinformowały nas o kosztach fotografowania.A ta przyjemność kosztuje aż 10 €,a my niestety nie mieliśmy odpowiednio dużo waluty.Tak więc warto wszystkiego się dowiedzieć przed udaniem się na taką wycieczkę ( okazało się że w pobliżu mieści się kantor w którym można wymienić złotówki na euro ).Z Kotliny Tatrzańskiej wyruszyliśmy w drogę do Szczyrbskiego Plesa,oglądając po drodze straty jakie spowodował huragan w listopadzie 2004 roku.Wiatr powalił wówczas drzewa na powierzchni 14 tysięcy hektarów.Po pół godzinie byliśmy na miejscu a wraz z nami chmury deszczowe.Mam wrażenie,że ten deszcz przyciąga Marta bo odkąd z nią jeżdżę w góry to na ogół pada.Jezioro Szczyrbskie położone w Tatrach Wysokich jest drugim co do wielkości jeziorem po stronie słowackiej,jego powierzchnia to 19,76 hektarów.Na jezioro od strony północnej opada grań Soliska a od strony południowej zamknięte jest wałem morenowym o wysokości 20 metrów.Nad brzegiem jeziora znajdują się liczne zabudowania hotelowe i sanatoryjne a nad południową zatoką mieści się przystań dla łódek.Gdy obchodziliśmy jezioro to gdzieś w połowie złapała nas olbrzymia ulewa.Schroniliśmy się pod drzewami i po odczekaniu aż deszcz trochę zmaleje ruszyliśmy w stronę parkingu na którym czekał na nas bus.Cali przemoknięci pojechaliśmy do Starego Smokowca gdzie przywitało nas słońce.O Starym Smokowcu pisałem w innym miejscu tego bloga tak więc nie będę się o nim rozpisywał.Po godzinnej przerwie zapakowaliśmy się z powrotem do busa i wróciliśmy do Zakopanego.Wycieczka była miłym przerywnikiem między górskimi wojażami,najbardziej w pamięci zapadły nam komnaty jaskini.W przyszłości mamy zamiar obejrzeć więcej jaskiń słowackich gdyż z opisów wydają się jeszcze ładniejsze.
Wielkie to szczęście wędrować z rodziną. Stopniowo również zaszczepiam swoją pasję moim najbliższym. Wycieczki kształtują i maja pozytywny wpływ na najmłodszych. Pozdrawiam serdecznie i życzę wielu fascynujących wspomnień górskich.
OdpowiedzUsuń